piątek, 5 lipca 2013

Recenzja maski błotnej BINGOSPA z zieloną glinką


Dzisiaj parę słów na temat maski, która ostatnio całkiem przypadkowo wpadła w moje rączki, kiedy to robiłam większe zakupy w drogerii internetowej. Uwielbiam błotne maski oraz glinkę zieloną, więc wybór był dość oczywisty, gdy zobaczyłam połączenie tych dwóch składników w jednym produkcie. Kupiłam ją, trochę w ciemno, nie spodziewałam się cudów, ale jednak maska BingoSpa pozytywnie zaskoczyła mnie swoją jakością i działaniem. Mimo to nie jest do produkt, po którym możemy się spodziewać od razu efektu „WOW”, ale przy systematycznym stosowaniu efekty są  naprawdę zauważalne. 


Maska zawiera mineralne składniki aktywne: 10% naturalne błoto z Morza Martwego, 2,5% zielonej glinki. Nie zawiera barwników i kompozycji zapachowych
za to duży plus. Jej konsystencja jest dość lejąca, taka "ciapkowata", dzięki temu, że jest na bazie  naturalnych składników - nie zawiera zbyt dużo ulepszaczy, jej formuła przypomina maskę własnoręcznie ukręconą w domu np. drożdzową. O jej naturalności świadczy też dosyć krótka data ważności.





Maseczka lekko chłodzi naszą skórę po nałożeniu, daje też efekt delikatnego szczypania, dzięki temu czuć, że coś robi na skórze. Przy bardzo cienkiej warstwie zasycha na cerze, dlatego nakładałam trochę grubszą warstwę dzięki temu maseczka nie zasycha. Po zmyciu skóra jest lekko zaczerwieniona, pory są zwężone, twarz wygładzona. Nie radzę trzymać jej dłużej niż 15 minut jak zaleca producent, bo inaczej skóra może zostać podrażniona, gdyż maska jest lekko „agresywna” dla cery, ale dzięki temu daje dość porządny efekt oczyszczenia cery. Niestety jej największym minusem jest jej wydajność - przy systematycznym stosowaniu 2, 3 razy w tygodniu starczyła mi na.. niecały miesiąc. Jednak jej cena nie jest wysoka (13 zł na 150ml). Myślę, że jak skończę inne moje maski to jeszcze do niej wrócę, bo jak najbardziej w tym przedziale cenowym maska jest godna polecenia, a do tego jest produktem polskim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz