środa, 27 marca 2013

Moja złota trójka pędzli Hakuro do wykonania makijażu twarzy - recenzja





             Ostatnio zastanawiałam się jak pracowały wizażystki, kiedy jeszcze nie było pędzli? A może, jeżeli nie było pędzli nie było wizażystek? Pewne jest jedno, gdy powstały pędzle, odmieniły one życie milionom kobiet na całym świecie. Prawdziwa rewolucja nastąpiła natomiast wtedy, kiedy oto możemy zakupić w Polsce pędzle polskiej produkcji nie odbiegające sto lat świetlnych jakością od innych zachodnich marek, a na dodatek w cenie dostępnej dla statystycznej Polki.


Oto moja ulubiona trójka do podstawowego makijażu twarzy: od lewej H24, H50 i H55, którą to z czystym sumieniem mogę polecić każdemu, nawet zupełnemu makijażowemu laikowi. Posiadając komplet jedynie tych trzech pędzli możemy w mojej opinii wykonać każdy bazowy makijaż twarzy.



JAKOŚĆ 



W internecie można natknąć się na opinie, że pędzle do makijażu twarzy Hakuro gubią włosie czy ich włosie staje się szorstkie. Jest to poniekąd prawda, ale ma to miejsce tylko czasem w pędzlach z włosia naturalnego. W mojej trójce syntetycznej nic takiego nie ma miejsca, mimo często używania nie wypadł im ani jeden włos. Natomiast po myciu wracają do ich pierwotnej postaci, nie staję się też szorstkie, nie odkształcają się, wciąż są mięciutkie jak za pierwszym użyciem. Pędzle wielokrotnie też musiały zderzyć się z podłogą z winny moich dziurawych rączek i również nie uznały żadnego, najmniejszego uszczerbku. Na uwagę zasługuje również sam design pędzli, które wyglądają bardzo elegancko i profesjonalnie.



Aby nie być gołosłownym pokazuję stan włosia pędzli po ponad 4 miesiącach codziennego użytkowania:



Hakuro H24


 
Hakuro H50 



Hakuro H55



RECENZJA:

Przejdę teraz teraz to omówienia każdego pędzla z osobna. Zacznę od mojego pierwszego w całej dotychczasowej kolekcji pędzli Hakuro, czyli H50.

Zanim trafił w moje ręce przeczytałam na jego temat same superlatywy typu och i ach. Właśnie, dlatego znalazł się, jako pierwszy w mojej kosmetyczce. Pędzel jednak, mimo, że wciąż bardzo go lubię, a nawet darzę sentymentem (o ile można mówić tak o pędzlu) wydaje mi się aktualnie zbyt duży do nakładania podkładu. Jednak dzięki temu wykonuje się nim makijaż szybciej niż np. jego mniejszym braciszkiem H50s, którym się trzeba dla tego samego efektu więcej namachać ;) To są jednak szczegóły, gdyż pędzel jak najbardziej polecam. Jego największą zaletą jest fakt, że pozwala nanieść stosunkowo małą ilość kosmetyku na twarz i uzyskać bardzo naturalny efekt - zostawia cienką warstwę podkładu bez niechcianej widocznej z kilometra tapety. Jednak jest to efekt, którego nie uzyskamy pędzlem języczkowym, gąbeczką czy palcami. Przed użyciem skraplam go hydrolatem różanym, przez co pędzel wchłania mniej kosmetyku oraz sam podkład zdecydowanie dłużej się trzyma. Jeżeli nie mam pod ręką hydrolatu używam zwykłej wody mineralnej bądź płynu micelarnego Biodermy Sensibio. Dodatkowo wydaje mi się, że jest bardziej gęsty od pędzla z Mac, który jest kilka razy droższy.


Kolejnym pędzlem, który jest w tej chwili moim numerem jeden z całej trójki jest pędzel do różu/bronzera H24. Tego pędzla nie zastąpię innym. Jest wprost idealny do zaznaczania kości policzkowych. Jednak w mojej subiektywnej opinii lepiej niż do nakłania różu sprawdza się do konturowania twarzy - jest świetnie wyprofilowany. To była miłość od pierwszego dotknięcia.

Kolejnym pędzlem, który w pełni zasługuje na znalezienie się w tym moim zestawieniu jest to pędzel H55 do nakładania pudrów sypkich. Ja używam go również do nakładania różu oraz rozcierania granic między bronzerem, różem a pudrem sypkim. Testowałam go również w nakładaniu podkładu mineralnego - spisuje się również znakomicie. Ogólnie świetnie wykańcza cały makijaż. Jest też najprzyjemniejszy w dotyku z całej trójki. Jest on tak miękki, że czasem miziam się nim po twarzy tylko dla samej przyjemności. Jedyną jego wadą jest to, że jest zbyt miękki do nakładania twardych pudrów prasowanych.


Pędzle polskiego producenta zdobywają coraz to większe rzesze fanek, dlatego również ja nie oparłam się tej pokusie i jakiś czas temu postanowiłam je zakupić i przekonać się, na czym polega ich fenomen. Czy Polska marka może konkurować z Mac czy Sigmą? Według mnie radzi sobie całkiem nieźle przy o wiele niższym koszcie, solidna Polska firma.



PS. SUBIEKTYWNEJ: Pamiętajcie jednak, że nie istnieje pojęcie pędzla IDEALNEGO. To jest mit. Fakty są takie,że jakość pędzla zależy od rodzaju kosmetyków jakich używa dana kobieta oraz jej osobistych preferencji.

pozdrawiam,
Subiektywna