Dzisiaj
krótki post na temat dwóch pędzli marki Hakuro, które w ostatnim czasie mnie zawiodły.
Oba według mnie są zbędne w kosmetyczce, a ich wykonanie pozostawia wiele do
życzenia.
Hakuro - pędzel syntetyczny do korektora H61
Na pierwszy ogień pędzelek do korektora, który
jest największą pomyłką w całej mojej kolekcji pędzli Hakuro. Po pierwsze jego podstawową
i najbardziej dokuczliwą wadą jest jego rozmiar. Jest o wiele za szeroki, aby
rozprowadzić nim korektor pod oczami, nie mówiąc już np. zatuszowaniu nim
pojedynczych wyprysków. Samo jego włosie jest twarde i toporne, ciężko się z
nim pracuje. Rozprowadzony nim korektor jest widoczny na twarzy, trzeba zawsze
poprawić go palcami lub gąbeczką do makijażu. Według mnie samymi palcami jest o
wiele łatwiej i szybciej rozprowadzić korektor, dlatego uważam ten pędzel za
zbędny, mimo dość niskiej ceny. Wchłania też bardzo kosmetyki, które potem
trudna wymyć z jego włosia. Jakby tego było mało pędzel, który używałam
zaledwie parę razy zaczął się brzydko rozwarstwiać, co nie powinno mieć
miejsca.
Jest
to gorsza wersja jego brata pędzla H79, który polecam. Ten jednak się nie sprawdził, również jest zbyt duży do malowania dolnej linii oka jak i do malowania powieki w załamaniu,
do tego jego włosie jest zbyt mało zbite, a pojedyncze włosy wychodzą w
zastraszająco szybkim tempie – jak widać na zdjęciach. Mimo, że używany jest
sporadycznie albo wcale.
Tutaj porównanie przekroju obu pędzli:
Podsumowując,
przed tymi pędzlami ostrzegam, bo u mnie się zupełnie nie sprawdziły. Nadal
lubię inne pędzle Hakuro, jednak jak widać, jeszcze nad niektórymi modelami
muszą popracować, no chyba, że macie o nich zupełnie odmienne zdanie, czekam na Wasze opinie i wracam do książki Murakamiego „Kronika ptaka nakręcacza”, którą w odróżnieniu od pędzli polecam Wam gorąco!
Subiektywna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz